czwartek, 22 grudnia 2016

Był...

Był ciepły, letni wieczór. Łodzianie ochoczo ściągali w tę piękną część miasta, gdzie nastrojowa powaga kamienic mieszała się z energią ludzi, dzieci i zwierząt parzystołapnych. Przyjaciółki od – jak ostatnio policzyły – 30 lat, siedziały wygodnie w fotelach i opowiadały sobie ostatnie tygodnie życia. Gdyby nie fakt, że jedna z nich miała przed sobą ponad stukilometrową podróż pociągiem do domu, mogłyby tak siedzieć i kontemplować – czas, smaki, zapachy, architekturę, wzajemną obecność. Uśmiechały się błogo. Było po prostu i d e a l n i e.
- Oessssuuu... bożeeee...ta Łódź to jakiś kompletny peerel.. mówię ci, ku*wa, tu w ogóle nie ma co robiiiić.. nuda taka.. pfff... straszne miasto.. a brzydkie takie, że sobie nie wyobrażasz...dżizasss..- dobiegło ich z sąsiedniego stolika.
- To co – westchnęła Przyjaciółka 1 do Przyjaciółki 2 – Ty przytrzymasz szmatę, a ja ją dźgnę nożem, czy odwrotnie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz