„(...) Księżniczka tak bardzo bała się ciemności, że pewnego dnia postanowiła: od dziś ciemność jest zabroniona!”
Niby wszystko ogarniacie – stawiacie czoła zakładowi pracy, prawom wolnego rynku, bezprawiu franka i złotego, oczekiwaniom zagranicznych przedsiębiorców, telewizyjnych stylistek, lokalnych browarników i rolników, starzejącym się rodzicom, majętnym przyjaciołom, programom telewizyjnym i radiowym, scenarzystom dobrych filmów i kiepskich seriali, politykom, celebrytom i laureatom nagrody Nobla...
Nie straszne Wam bycie odrzuconym w dzieciństwie przez matkę, szkodliwy gluten, crossfit, świeżo wyciskany sok z pomarańczy, tatar wołowy, wódka żołądkowa gorzka na zmianę z wiśniówką, zamawianie ubera o trzeciej nad ranem, świńskie smsy, seks poza- i małżeński, długie rozmowy na messengerze, skłonność do nadziei i oczekiwań...
Potraficie zrobić nikomu niepotrzebny pogram telewizyjny, upiec ciasto bez mąki, jajek i mleka, zaopiekować ciężko chorym przyjacielem, opracować dokument o wadze państwowej, przekopać pół ogródka bez trwałych uszkodzeń kręgosłupa, zagrać „Dla Elizy” na antystatycznej lokówce, przebiegnąć siedem kilometrów o 6 rano, pomalować płot teściowej i przeczytać „Morfinę” Twardocha...
Nie straszne Wam bycie odrzuconym w dzieciństwie przez matkę, szkodliwy gluten, crossfit, świeżo wyciskany sok z pomarańczy, tatar wołowy, wódka żołądkowa gorzka na zmianę z wiśniówką, zamawianie ubera o trzeciej nad ranem, świńskie smsy, seks poza- i małżeński, długie rozmowy na messengerze, skłonność do nadziei i oczekiwań...
Potraficie zrobić nikomu niepotrzebny pogram telewizyjny, upiec ciasto bez mąki, jajek i mleka, zaopiekować ciężko chorym przyjacielem, opracować dokument o wadze państwowej, przekopać pół ogródka bez trwałych uszkodzeń kręgosłupa, zagrać „Dla Elizy” na antystatycznej lokówce, przebiegnąć siedem kilometrów o 6 rano, pomalować płot teściowej i przeczytać „Morfinę” Twardocha...
Czy mimo powyższego włącza się Wam czasami obezwładniająca tęsknota..? Tęsknota za czymś, co tylko trochę zaistniało w Waszym życiu? Co miało zaboleć do kości, a jedynie ukłuło żałośnie w tyłek? Co mieliście wspominać z uśmiechem na starość robiąc wnuczce stringi na szydełku? Co zapowiadało się na trzęsienie ziemi, a okazało pierdolnięciem – jak mówią słowa poety - „w głowę wełnianym młotkiem”? Niemiec płakał, jak sprzedawał, ale nie Wam? A może to tęsknota za czymś, co było takie, jak chcieliście, a ktoś się nie bał i zajebał? Wariowaliście za każdym razem, gdy za kimś zamykały się drzwi, i nagle one w ogóle przestały się otwierać? Chcieliście – jakby to powiedział znany literat Coelho - rzucić wszystko i wyjechać w te biedne Bieszczady? Zapakować gacie na zmianę i ruszyć polskimbusemwpięknyrejs na Wybrzeże? Zapomnieć wszystkie PINy i PUKi? Nie? Nigdy?
A ja, jeśli Państwo pozwolą, owszem..
Wesołych Świąt.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz