czwartek, 22 grudnia 2016

Poranek...

Poranek na Mokotowie. Matka biega oszalała ścieląc łóżko, kręcąc loka, pijąc kawę i prasując obcisłą spódnicę. Przez otwarte drzwi balkonowe wpadają - być może - ostatnie ciepłe promienie słońca tej lato-jesieni. Wtem, do uszu domowników docierają nerwowe trąbienie i krzyki.
Matka (przebywając akurat w sypialni): Co to za rozróba na osiedlu?
Syn (ze stoickim spokojem): A.. kierowcy się kłócą
Matka: W sensie "Ty ch..u zajechałeś mi drogę. A nie, bo Ty, ch...u, mi zajechałeś skręcając w lewo"?
Syn (ze stoickim spokojem): No, mniej więcej. Chociaż krzyczy tylko jeden. Ten drugi, w Audi, się nie odzywa.
Matka: W Audi i się nie odzywa!? A, to pewnie zaraz wysiądzie i zastrzeli tamtego..
Syn (z niezmiennie stoickim spokojem): Mhm...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz